wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 5



TADAM! :3
Oto i rozdział 5 :D Tak wiem, trochę po czasie, ale nie mam kiedy tego pisać i w ogóle D:
Mam nadzieję, że wam się spodoba :3
I dziękuję za tyle wyświetleń *.*
___________________

Gerard

Minęło dopiero kilka dni, a ja już miałem dość tego miejsca. Znaczy, niby się dogadywałem z Frankiem i resztą, ale oni nie są tacy jak moi kumple. Chociaż, jakby się nad tym zastanowić, to mam wrażenie, że trochę się zmieniłem...
Tak czy inaczej, dyrektor obozu zapowiedział kolejny konkurs. Frank znowu zaczął mnie błagać, żebym śpiewał i po długich namowach w końcu się zgodziłem. Ale nadal uważam, że nie umiem śpiewać.
Chciałem się powylegiwać nad jeziorem, ale dupe musieli mi pozawracać chłopcy, twierdząc, że teraz mają wenę na pisanie piosenki. Wyłożyłem się na brzegu, a oni usiedli obok mnie, czekając, aż zacznę im recytować tekst piosenki.
-A o czym ona ma być?- spytałem
-Może tym razem o miłości-zaproponował Frank
-A tamta nie była? Chcesz mi powiedzieć, że fragment "I'll never let them hurt you, I promise" to był rozkaz rozstrzelania? -uśmiechnąłem się-O miłości powiadasz...
Spojrzałem na niebo. To było dziwne, ale nawet jedna z chmur ułożyła się w serce.
-I wanted you to know... That the world is ugly... But you're beautiful to me...-zacząłem, a reszta spojrzała na mnie zaskoczona-No co? Ja też potrafię być romantyczny-zaśmiałem się
-Are you thinking of me, like I'm thinking of you? -kontynuował Frank
-Ej kurde, wy sobie świetnie bez nas radzicie-stwierdził Bob
-O, wy się możecie zająć piosenką, a my w tym czasie popracujemy nad nutami i coś przekąsimy-zaproponował Oliver
-No dobra-uległ Frank-Ale macie pracować, a nie, że się będziecie tylko obżerać!
-Oczywiście, szefie-zaśmiał się Ray, a po chwili wstali i poszli
Frank położył się obok mnie i również zaczął się wpatrywać w niebo.
-I wanted you to know I’m thinking of you every night, every day-kontynuowałem po chwili
-Gerard...
-Hm..?
-Nie wiem jak tobie, ale mi się nie chce teraz pisać tej piosenki-stwierdził
-Mi się nigdy nic nie chce-odparłem-Możemy się tak wylegiwać
-Albo chodźmy popływać w jeziorze-wtrącił
Leniwie się podniosłem i spojrzałem na niego pytająco.
-No na pewno, wszystkie ciuchy będę miał mokre-odezwałem się
-Jest ciepło i tak zaraz wyschnie. Albo możesz się rozebrać.-uśmiechnął się-Jednak, wolałbym tą wersję bez rozbierania. Takie widoki zostaw mi na później-zaśmiał się
-Miałbyś co podziwiać- odwzajemniłem uśmiech, a po chwili zdjąłem koszulkę
Poszedłem w stronę jeziora i odwróciłem się, żeby zobaczyć co robi Frank. Przyglądał mi się zdziwiony, a chwilę potem również ściągnął koszulkę i podszedł w moją stronę. Będąc w wodzie, zaczęliśmy się nawzajem podtapiać i chlapać. W końcu jakoś tak się niefortunnie zdarzyło, że się wyglebaliśmy i Frank leżał na mnie. Zamiast jakoś zareagować to tylko zaśmialiśmy się, a potem nagle spoważnieliśmy. Szczerze mówiąc, nie przeszkadzało mi to, że tak na mnie leży. Przynajmniej w spokoju mogłem wpatrywać się w jego oczy. W pewnym momencie Frank przybliżył swoje usta do moich. Kiedy tylko delikatnie się dotknęły, dałem się ponieść emocją i wpiłem się w jego usta, co chyba mu się spodobało.
-Co my robimy?- spytał odrywając się ode mnie
-Nie wiem. Chyba próbujemy czegoś nowego-stwierdziłem
-Podobało mi się to...- stwierdził 
-Mi też-uśmiechnąłem się
-W ogóle, to mam wrażenie, że mi się spodobałeś, ale to głupie... 
-Może głupie, a może nie... Warto spróbować takiego związku -mrugnąłem do niego
-Czemu nie... Dobra, chodźmy, bo reszta zacznie się niepokoić. A po za tym za chwilę kolacja, a po tym podtapianiu trochę zgłodniałem 


wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 4

Postanowiłam ruszyć dupę i coś napisać xd
Tak btw, co sądzicie o wyglądzie bloga xd ?
A tak w ogóle, to mam 4188 wyświetleń :D
No to ten... Następny rozdział pojawi się... Nie wiem. Jak mi się będzie chciało to napisze xd
_______________________



Frank

Następnego dnia mieliśmy zaprezentować to co napisaliśmy. Gerard cały czas był na nas wściekły, że zmusiliśmy go do śpiewania. Przynajmniej zaczął się zachowywać jak normalny człowiek. Kiedy nie był wredny, uważałem go za naprawdę fajnego. Można było z nim pogadać, pożartować...
Tak czy siak. Przyszła kolej naszego występu. Bałem się, że Gerard albo zapomni tekstu, albo specjalnie coś spierdoli i przez to nie wygramy. Jednak kiedy czarnowłosy zaczął śpiewać, to przyznam się, nawet mnie ciarki przeszły. Jego głos był... Boże, nawet nie wiem jak to opisać. Brzmiał trochę jak pijany chłopak, a jednocześnie jak.. Anioł?  Nie wiem, ale to było piękne.
Gdy tylko skończyliśmy grać, na sali przez chwilę panowała cisza. Dopiero po jakiejś chwili ludzie zaczęli klaskać i wydzierać mordy. O dziwo, im się spodobało. Gerard zaskoczony spojrzał na mnie, a ja tylko uśmiechnąłem się szeroko. W końcu nasz zespół wygrał. Zdobyliśmy 5 punktów.
Dyrektor stwierdził, że takie "zawody" będą się odbywały co kilka dni, więc mieliśmy szansę pozdobywać sporą liczbę punktów.
Wieczorem miało być jakieś ognisko. Siłą udało nam się wyciągnąć Gerarda, żeby poszedł z nami. Naprawdę go polubiłem. Szkoda tylko, że on cały czas był taki zamknięty w sobie i małomówny.
Bob, Ray i Oliver przysiedli na pieńkach, przy ognisku, a ja i Gerard poszliśmy siąść przy jednym ze stolików.
-Czemu taki jesteś?-spytałem
-Jaki?
-No taki, zamknięty w sobie
-Zrozum, nie chcę tu być-zaczął-I tak cud, że z wami rozmawiam
-Miło-wtrąciłem
-Znaczy wiesz... Lubię was, ale ja zachowuję się inaczej
-Nie możesz się zmienić? Kiedy zachowujesz się tak jak teraz, czyli normalnie ze mną rozmawiasz, bez żadnych chamskich tekstów, to wydajesz się naprawdę fajny. I takiego cię lubię
-Ale w szkole mnie takiego nie lubią-odparł
-Może po prostu warto zmienić towarzystwo...?
Westchnął i już nic nie powiedział.
-A ciebie lubią w szkole?-spytał po kilku minutach ciszy
-Nie.
-A to dlaczego?
-Nie wiem-odpowiedziałem-Po prostu, znaleźli sobie we mnie kozła ofiarnego. Dlatego chciałem, żebyś się zmienił. Przypominałeś mi moich oprawców ze szkoły, o których tutaj chciałem zapomnieć. O patrz-podwinąłem rękaw-To jest pamiątka po jednej i ich "zabaw"-pokazałem mu bliznę na ręce
-Przepraszam, nie wiedziałem
-Zmieniłeś się-stwierdziłem
-Po czym tak sądzisz?
-Umiesz przepraszać-uśmiechnąłem się
 Posiedzieliśmy tam jeszcze chwilę, a potem kiedy zaczęliśmy się nudzić, poszliśmy do domku. 
Czarnowłosy położył się na łóżku i wziął słuchawki.
-A właśnie... Czego słuchasz?-zaciekawiłem się
-Głównie The Misfits... Lubię też The Used, Green Day, Bring Me The Horizon... Długo by wymieniać... A ty?
-Mniej więcej tego samego-uśmiechnąłem się

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 3



 Po chwilowej przerwie, powróciłam :3 
Przeraża mnie ta liczba wyświetleń... Może za niedługo dobije do 4000 :3 ? 
W każdym razie, czytajcie, komentujcie, czy co tam jeszcze chcecie... LOL xd
Tak w ogóle to chyba popracuje nad wyglądem bloga.... :P
_____________________________

Gerard

Nie wiem czemu Frankowi tak zależało na tym, żebym się z nim zakumplował. Strasznie chciał mi pomóc, co było z jego strony dość miłe. Zrozumiałem, że po prostu musiałem się komuś wygadać. Mimo to, pobyt na obozie nadal mi się nie podobał. Prawie codziennie wstawaliśmy o 7 i mieliśmy lipne śniadanie. Ich pojebało? Zazwyczaj o 7 to ja dopiero chodziłem spać, a nie kurde wstawałem.
W jeden z takich poranków siedzieliśmy przy naszym stoliku na stołówce, gdy nagle na scene wszedł ten grubas-dyrektor.
-Dzisiejsza konkurencja, będzie jedną z trudniejszych. W grupach macie napisać tekst piosenki, do tego nuty i jutro wieczorem to zaprezentujecie.
Zapadła cisza, którą przerwało moje głośne oplucie stołu wodą.
-Że co kurwa?!-krzyknąłem
-Grupa 4 traci 2 punkty za słownictwo-usłyszałem głos dyrektora
Frank spiorunował mnie wzrokiem. Próbował sprawić, abym zachowywał się "normalnie", ale ciężko mu to idzie. Jestem przesiąknięty złem. To zabrzmiało jakbym był jakimś psychopatą...
Po śniadaniu postanowiliśmy pójść nad jezioro, żeby w spokoju popracować nad tą piosenką. Znaczy... Oni mieli pracować, a ja tylko udawać, że coś robię. Usiedliśmy nad brzegiem i zaczęliśmy dyskutować.
-Napiszmy o czymś, na co nikt inny nie wpadnie-zaproponował Ray
-Na pewno nie o miłości, bo to oklepany temat-stwierdził Bob
-O wampirach-odezwałem się, a oni posłali mi zdziwione spojrzenia-Albo o zombie
-Gerard... To nie jest głupi pomysł!-krzyknął Frank
Na początku sami próbowali coś wykombinować, a ja się wylegiwałem, ale jak usłyszałem co oni chcą napisać to szybko się zerwałem i o mało co im nie przywaliłem.
-Nie tak to sobie wyobrażałem-stwierdziłem
-No to zarzuć jakimś pomysłem-odparł Ray
Chwilę się zastanowiłem, a oni w tym czasie wlepiali we mnie gały, przez co trudniej było się skupić.
-Napiszmy coś o wampirach sprzed "zmierzchomani"-zaproponowałem-Wiecie... Dracula i te sprawy
Zacząłem układać w głowie tekst, a potem trochę sobie zanuciłem.
- And if they get me, and the sun goes down into the ground
And if they get me, take this spike to my heart and
And if they get me, and the sun goes down
And if they get me, take this spike and
You put the spike in my heart!
Spojrzeli na mnie zaskoczeni, a potem Frank wziął kartkę i zaczął to zapisywać.
-Co dalej?-spytał Bob
- And if the sun comes up, will it tear the skin right off our bones?
And then as razor sharp white teeth, rip out our necks?
I saw you there
Frank uśmiechnął się i dalej zapisywał. Ray wziął gitarę i zaczął coś pogrywać.
-Someone get me to the doctor, someone get me to a church
Where they can pump this venom, gaping hole
And you must keep your soul, like a secret in your throat
And if they come and get me
You put the spike in my heart!
- ten fragment zaśpiewał Frank.
Wczuł się w moją wersję wampirów i coś wykombinował. Ray nadal grał na gitarze, budując fajny klimat.
Po jakiś 15 minutach mieliśmy mniej więcej napisany cały tekst. Oni zaczęli myśleć nad muzyką, a wróciłem do obijania się.
-Gerard... Bo wiesz... Masz fajny głos, mógłbyś śpiewać?-usłyszałem Franka
-Że co proszę?-zdziwiłem się-Nie wystarczy, że napisałem piosenke?
-Prosimy-uśmiechnął się Ray
-No ja pierdole-westchnąłem i szybko rozejrzałem się czy ktoś tego nie słyszał-Niech wam będzie

wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 2

No to, krótko, zwięźle i na temat ale jest :P
Za dużo nauki i to dlatego ;___;
Przepraszam ;___;
Dziękuje za te wszystkie wyświetlenia i takie tam... xd :D



Frank

Pierwszy raz byłem na takim obozie muzycznym. Wszytko zapowiadało się wspaniale, gdyby nie ten chłopak z pokoju. Myśli, że jest najlepszy i wszystko mu wolno.
Poszedłem sprawdzić listę z kim jestem w grupie. Frank Iero...Świetnie. Miałem być z Gerardem, jakimś Ray'em, Bobem i Oliverem.
Już pierwszego dnia, okazało się, że z Gerarda jest naprawdę idiota. Rano mieliśmy pierwszą konkurencje. Zdyskwalifikowano nas, ponieważ Gerarda nie było. Przez to straciliśmy 2 punkty.
Poszedłem do naszego domku i jak się okazało, on sobie smacznie spał.
-Gerard!-krzyknąłem
-Zamknij się-odpowiedział
-Przez ciebie straciliśmy 2 punkty!
-Jak ja to przeżyje?-westchnął
Rzuciłem w niego jakąś książką, a po chwili przysiadłem przy jego łóżku.
-Wiem dlaczego tu jesteś. Rozumiem, że wolałbyś spędzać wakacje z kumplami, ale proszę, nie psuj nam tego wyjazdu.
Mruknął coś i odwrócił się na drugi bok.
-Chcę ci pomóc-kontynuowałem
-Mi nie można pomóc-warknął i szybko wstał.
Mimo mojej obecności przebrał się w normalne ciuchy i wyszedł trzaskając drzwiami. Postanowiłem za nim pójść. Już o chwili straciliśmy kolejne punkty, bo zaczął się szarpać z jakimś chłopakiem. Po tym incydencie poszedł na mostek, koło jeziora. Chwilę się zawahałem, ale w końcu do niego podszedłem.
-Będziesz tak za mną łazić?-spytał
-Czemu taki jesteś?
Spojrzał w jakiś punkt na jeziorze i chwilę patrzył na niego w ciszy. Powoli zaczynałem się niecierpliwić, ale w końcu odezwał się:
-Po prostu kilka lat temu wpadłem w złe towarzystwo. Nic więcej nie musisz wiedzieć. Mi już nie można pomóc. Już na to za późno
-Nigdy nie jest za późno-uśmiechnąłem się-No to co.. Spróbujemy się zakumplować?
-Niech ci będzie-westchnął i odwzajemnił uśmiech
Miałem nadzieję, ze uda mi się jakoś zmienić Gerarda. Gdzieś w środku, wydawał się być naprawdę fajnym chłopakiem. Znaczy... Nie w takim sensie fajnym...Miałem na myśli, że wydawał się być miłym chłopakiem. Miłym chłopakiem z mnóstwem problemów. 
Po naszej rozmowie starał się nie denerwować innych i zachowywać się w miarę przyzwoicie. Nadal mu się nie chciało brać udziału w tych popieprzonych konkurencjach, ale starał się i w ogóle. Może jeszcze coś z niego wyrośnie?
 

wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 1

Jak obiecałam, tak macie xd
Nie wiem co z tego wyjdzie, ale ok :P
No to, mam nadzieję, że sie spodoba :3
________________________________



Gerard

Od rozpoczęcia roku szkolnego próbowałem uprzykrzyć życie maturzystom. Przecież musieli popamiętać Gerarda Way'a i jego kumpli, nie? Tak wiem, nie powinien robić sobie żartów z innych, ale taki już jestem i za to mnie lubią. Pewnie się zastanawiacie jak można mnie lubić. No cóż... po prostu trafiłem na dwójkę równie chamskich chłopaków, a dziewczyny uwielbiają takich drani.
W końcu doczekaliśmy się czerwca i zakończenia roku. Trzeba było jakoś genialnie pożegnać maturzystów.
Z 10 minut przed akademią razem z kumplami wszedłem na salę. Na scenie powiesiliśmy plakat z napisem "Nara cwele" i sprośnymi rysunkami, a do tego całą scenę popsikaliśmy gazem łzawiącym. No i potem nie mogliśmy się powstrzymać i na krzesło wicedyrektorki wylaliśmy trochę kleju. Zasiedliśmy sobie z samego przodu i czekaliśmy aż akademia się zacznie. Gdy rozsunęła się kurtyna usłyszeliśmy jakieś oburzone głosy. Orkiestra szkolna niemal od razu zaczęła płakać i nie byli w stanie zagrać. Razem z współtwórcami tego żartu leżałem na podłodze ze śmiechu. Jednak szczęście nie trwało zbyt długo. Dyrektor zauważył, że się śmiejemy i od razu wiedział, że to my. Szczerze mówiąc, miałem przerąbane. Już niejeden raz lądowałem w gabinecie dyrektora, ale zazwyczaj za jakieś niewinne żarciki, a teraz?
-Gerard, co mamy z tobą zrobić?-spytał-Jesteś mądrym, ambitnym chłopakiem, a psujesz sobie opinie tymi głupimi żartami
Przewróciłem oczami, a on zaczął spacerować po pomieszczeniu.
-Potrzebna ci jakaś nauczka-stwierdził
Nie przestraszyłem się zbytnio. Zawsze tak mówił. Za "Nauczkę" uważał przeproszenie danej osoby, lub też co gorsza posprzątanie klasy...
-Mam wspaniały pomysł!-uśmiechnął się złowrogo-Chyba potrzebny ci odpoczynek od kolegów... Więc, pojedziesz na obóz muzyczny. Z muzyki masz najlepsze oceny więc pewnie ci się spodoba. No i poznasz nowych ludzi
-Obóz muzyczny?!-przeraziłem się
-A, i twoje zachowanie na obozie też będzie się liczyło. Jeśli tam też będziesz robił głupie żarty to wydalimy cię ze szkoły
Wyszedłem trzaskając drzwiami. Pod szkołą czekali na mnie kumple.
-No i jak?-spytał Michael
-Jadę na obóz muzyczny-westchnąłem
Zapadła chwilowa cisza, a po chwili zaczęli się śmiać.
-Obóz muzyczny? Powaga?-zapytał nadal śmiejąc się Jason
-Zamknijcie mordy! Cieszcie się, że was nie wkopałem-odezwałem się
-Dobra, sorry Gerard-przymknął się Michael

Tak wiem, uważacie, że zasłużyłem na taką karę. Może i zasłużyłem. Jednak nie zawsze byłem taki chamski. Kilka lat temu wpadłem w złe towarzystwo. Pamiętam to jak dziś...
Byłem na zabój zakochany w dziewczynie imieniem Victoria. Jako nierzucający się w oczy chłopak, nie miałem u niej szans. Wtedy okazja spadła mi z nieba. Jeden z najbardziej popularnych chłopaków w szkole, zaproponował mi dołączenie do ich paczki. Zgodziłem się, ale szybko pożałowałem tej decyzji. Okazało się, że oni palą, piją i ćpają co się tylko da. No i oczywiście próbowali mnie w to wciągnąć.
Pewnego wieczoru przechadzaliśmy się po mieście. Nagle pociągnęli mnie w jakąś opustoszałą uliczkę. Jeden z nich wyciągnął z kieszeni strzykawkę, a drugi podwinął mi rękawy. Popatrzyłem na nich przerażony.
-Nawet nic nie poczujesz-uśmiechnął się chłopak ze strzykawką
Poczułem bardzo wiele. Wpierw delikatne ukłucie, potem przeszywający ból i na końcu ulgę.
Po tym wydarzeniu zamknąłem się w sobie. W końcu, z każdym dniem coraz bardziej nienawidziłem ludzi. A potem odkryłem, że skoro ja pocierpiałem, to im głupie żarty nie zaszkodzą. Na początku były one bardzo niewinne, jednak potem stawały się coraz wredniejsze. Stałem się chamski w stosunku do starszych i młodszych, to uczniów i nauczycieli. W szybkim czasie nazwisko Way stało się znane w całej szkole.
Chyba nigdy za te żarty nie spotkała mnie jakaś surowa kara... A teraz miałem spędzić prawie całe wakacje z jakimiś cwelami?!

Po dojechaniu na miejsce, w oczy rzuciło mi się kilka niezłych dziewczyn. Zauważyłem, że większość ludzi kręci się koło jakiejś tablicy z ogłoszeniami, więc postanowiłem tam podejść. Lista kto jest w jakim domku. Szybko poszukałem swojego nazwiska. Jest! Gerard Way, domek numer 69. Zbieg okoliczności?
W miarę szybko znalazłem mój domek. Po wejściu do środka zobaczyłem czarnowłosego chłopaka z tatuażami i kolczykami.
-Hej, jestem Frank-uśmiechnął się i podał mi ręke
-Gerard-odparłem i ominąłem go
W pokoju były 4 łóżka, ale z tego co wyczytałem na liście, mieliśmy tu być w dwójke.
-Jesteś tu pierwszy raz?-spytał
-Wiesz co... Wyjaśnijmy sobie kilka spraw. Nie przyjechałem tu z własnej woli i nie cieszy mnie pobyt tutaj. Mam poprawić swoje zachowanie, więc teraz z trudem powstrzymuje się, żeby ci nie przywalić.
-Ok, ok, tylko pytałem-odparł
Rzuciłem torbę na łóżko i rozejrzałem się. Beznadziejne miejsce. Nie zdziwiłbym się, gdyby pod moim łóżkiem siedziały karaluchy, a po kuchni biegały szczury.
Minęło jakieś 15 minut od mojego przyjazdu, a ja już miałem dość. Chłopak ode mnie z pokoju to jakiś pojeb, który chce się ze mną zakumplować, dziewczyny są jakieś sztywne i cała reszta jest do bani. Do tego cały czas jestem pod czujnym okiem dyrektora obozu.
Około godziny 15 zorganizowali jakieś zebranie.
-Witam was wszystkich!-odezwał się dyrektor-Co roku panują tu te same zasady, ale ponieważ niektórzy są tu po raz pierwszy, to je przypomne. Na tablicy ogłoszeń będzie wywieszona kartka, kto jest w jakiej grupie. W tych oto grupach, będziecie brali udział w różnych konkursach i zdobywali punkty. Grupa która zdobędzie najwięcej punktów wygra przepustkę do dowolnej szkoły muzycznej! Jednak, za złe zachowanie, punkty będą odejmowane... No to chyba tyle. Bawcie się dobrze!
Chwila... Nie dość, że muszę tu być, to jeszcze mam się udzielać?! Wkurzony wyszedłem z sali i poszedłem się przejść po obozie. Jedyne fajne miejsce to jezioro. Przynajmniej będe miał się gdzie wylegiwać. Na jakieś panienki w bikini to nawet nie liczę...
-Jesteś tu pierwszy raz?-usłyszałem
Ile razy ktoś jeszcze o to zapyta? Powoli się odwróciłem i zobaczyłem jakąś dziewczyne...Bo to chyba była dziewczyna...
-Taa..-odparłem i poszedłem dalej
Boże, co to za miejsce?! Zasłużyłem na aż taką kare?!