Przepraszam że długo nie pisałam, ale ostatnio oglądałam same horrory, więc opowiadanie było by o latających flakach.. nie ważne xd pisałam to na telefonie i wydawało mi sie że tego dość dużo jest, a tu BACH!! tylko pół strony xd
Na następny dzień umówiłem się z Frankiem żeby zrobić ten
projekt. Miałem do niego przyjść po lekcjach.
Powiem szczerze, że fajnie sie z nim gada. Nie ważne. Kiedy szliśmy w
strone jego domu, trafiliśmy na jakiegoś chłopaka, który okazał się kumplem
Franka.
-Siemka Ray-przywitał go Frank-To jest mój kumpel
Gerard-wskazał na mnie
-Miło mi-odparł Ray-Jak tam z tym kupnem gitary?
-Teraz wydałem większość kasy na książki do budy, ale mam
nadzieje że w końcu kupie-uśmiechnął się Frank-Dobra my idziemy, musimy zrobić
jakiś beznadziejny projekt.
Kiedy ruszyliśmy dalej zapytałem:
-Grasz na gitarze?
-Grałem, ale potem przestałem, sprzedałem gitare i teraz
chciałem znowu grać.
Podczas pracy nad projektem gadaliśmy o sobie. Dowiedziałem
sie że również w tej szkole nikogo nie
zna, lubi przesiadywać sam i tak dalej. Jednak on miał o wiele więcej
poczucia humoru niż ja. Ale próbował mnie zarazić, żebym chociaż chwile sie
śmiał. Jak na razie jedyną osobą z którą sie śmieje to Mikey... Ale może Frank
jest równie wyjątkowy.. Nie. To brzmi pedalsko. Nie jestem pedałem, jasne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz