Rozdział jest w połowie opowiadaniem erotycznym, więc ludzi o słabych nerwach prosze o nieczytanie tego co jest na czerwono xd
Nadal chce mi sie śmiać jak czytam ten rozdział O.o xd
W walentynki przyszedłem do Franka o 18. Powiedział że
przygotuje coś do zjedzenia a potem sie zobaczy... Ah, ta spontaniczność
Frankiego. Ale takiego go kocham.
Kolacją okazało sie zwykłe spaghetti. No mistrzem kuchni to
on nie jest, ale nie narzekajmy.
Po zjedzonej kolacji poszliśmy w kierunku sypialni.
Powiedział że ma niespodzianke więc troche sie zdziwiłem. Kiedy weszliśmy do
sypialni, zobaczyłem całe łóżko obsypane płatkami róż.
Uśmiechnąłem sie.
Po chwili Frank stanął obok mnie na palcach, a ja pochyliłem
sie i zacząłem go całować. Obejmował mnie rękami wokół szyi. Po chwili
podniosłem go, a on oplótł mnie nogami w pasie. Przeniosłem go do łóżka. Jednak
nie dał mi zbyt długo dominować. Położył sie na mnie i powoli rozpinał moją
koszule. Kiedy już ją rozpiął, zaczął całować moją szyje i zjeżdżał niżej.
Spróbowałem usiąść, a kiedy mi sie to udało, ściągnąłem Frankowi koszulke i
zacząłem majstrować przy jego pasku. W końcu zsunąłem z niego spodnie, a on po
chwili zrobił to samo. Z powrotem sie na mnie położył, całując mnie.
Usłyszeliśmy dźwięk telefonu, ale przez przypadek zrzuciliśmy go z szafki i
troche sie roztrzaskał. Jednak nie przejeliśmy sie tym i Frank znowu zaczął
mnie całować w szyje i niżej.
-Na pewno chcesz to zrobić?-spytał nagle Frank
-Tak, Frankie-odpowiedziałem po chwili milczenia
Wrócił do całowania mnie. Po chwili delikatnie zsunąłem z
niego bokserki i spojrzałem w dół. Musze przyznać, ale natura nieźle go
wyposażyła. Chwile później również zdjął ze mnie bokserki. Delikatnie wprawił w
ruch biodra, przez co ocieraliśmy sie o siebie, co wywołało u nas jęki. Zsunął
sie niżej do mojego podbrzusza , a potem jeszcze niżej. Delikatnie chwycił moją
męskość, złożył pocałunek i włożył sobie do ust. Głośno jeknąłem i zobaczyłem
że Frank sie uśmiechnął. Zaczął go delikatnie ssać. W końcu doszedłem.
Postanowiłem mu sie odwdzięczyć. Uwolniłem sie z jego uścisku i teraz ja
leżałem na nim. Bardzo powoli i delikatnie wszedłem w niego a on cicho jęknął.
-Mhhmm.. Gerard-mruknął-Nie przestawaj
Uśmiechnąłem sie i pocałowałem go, nie przestając robić mu
dobrze. Pare razy jęknął wprost w moje usta. Doszliśmy w tym samym momencie.
Położyłem sie obok niego.
-Kocham cie-powiedział łapiąc oddech
-Ja ciebie też, skarbie-odpowiedziałem całując go w szyje
-Kiedy to powtórzymy?-spytał
-Kiedy tylko chcesz
Przytulił sie do mnie, jeżdżąc palcami po mojej klacie.
Spojrzałem na zegar. Była prawie północ, co oznacza że pieprzyliśmy sie mniej więcej
3 godziny. Wtedy poczułem, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Pierwszy raz z osobą którą kocham najbardziej na świecie i to w walentynki.
Frank ułożył sie na mnie wygodnie i zasnął.
Kiedy w końcu sie obudziłem była 11. Frankie nadal na mnie
leżał, ale już raczej nie spał. Spojrzał na mnie tymi swoimi kochanymi oczami.
-Jestem głodny-stwierdził-Wstajemy?
Pozbieraliśmy swoje rzeczy z podłogi i ubraliśmy sie. Frank
poszedł już do kuchni, a ja jeszcze poszedłem poprawić włosy. Istny koszmar.
Nie ważne. Po chwili również wszedłem do kuchni. Frankie krzątał sie i
przygotowywał kawe.
-Na co masz ochote?-spytał
-Na ciebie-odpowiedziałem z uśmiechem, przyciągając go do
siebie i całując
Odwzajemnił uśmiech, a potem powiedział:
-To zrobie naleśniki
Patrzyłem jak chodzi po tej kuchni od szafki do szafki
(leniwy Gerard zamiast mu pomóc to sie na niego gapi) i myślałem o wczorajszej
nocy. Sprytny Frankie genialnie to zaplanował.
-A może byś tak ruszył ten zgrabny tyłek i mi pomógł?-zapytał
Frank wyrywając mnie z rozmyślań
-No już już-odparłem
Kilka naleśników tak jakby spaliliśmy, ale na szczęście
reszta była jadalna.
-Tak w ogóle, to twój telefon nadal leży rozjebany w
pokoju-przypomniało mi sie
-Wiem, prawie stanąłem na obudowie-uśmiechnął sie-Później go
naprawie
Jakąś chwile później dostałem SMS'a od Mikey'a z pytaniem
kiedy wróce. Człowiek już nigdzie na noc nie może wyjść? No dobra... Nie do
końca może... Odrobina prywatności. No ale faktycznie dość długo byłem u
Franka.
-Za niedługo będe szedł-odparłem
Spojrzał na mnie tymi oczami smutnego dziecka. Gdybym mógł
to bym z nim zamieszkał. Ale nie moge. Głupi brat. Znaczy zajebisty brat. A
przecież nie będe ściągać Franka do mnie. Chociaż, czemu nie...? Nie no, Mikey
by sie wkurzył.
-A kiedy napiszemy te piosenki?-spytał
-Może w przyszłym tygodniu?
Mikey zaczął atakować mnie setkami SMS'ów (psychopata jakiś)
więc w końcu musiałem iść (pewnie i tak sie okaże że po prostu nie chce mu sie
robić nic do jedzenia i chce wykorzystać brata).
Gdy ubierałem buty, Frank nadal patrzył tym wzrokiem
smutnego dziecka.
-No nie patrz tak. Spotkamy sie jutro w szkole.
-Mógłbym cie widzieć nawet 24 godziny na dobe i nadal byłoby
to za mało-uśmiechnął sie tym szatańskim uśmieszkiem
-Kiedyś zamieszkamy razem i pożałujesz tej decyzji
-Obiecujesz?
-Co obiecuje?-zgubiłem sie
-Że kiedyś zamieszkamy razem
-Frankie, obiecuje że kiedyś zamieszkamy razem-uśmiechnąłem
sie-Mam nadzieje że jak najszybciej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz