sobota, 2 marca 2013

Rozdział 26

OSTRZEŻENIE!
Rozdział jest w połowie opowiadaniem erotycznym, więc ludzi o słabych nerwach prosze o nieczytanie tego co jest na czerwono xd
Nadal chce mi sie śmiać jak czytam ten rozdział O.o xd



W walentynki przyszedłem do Franka o 18. Powiedział że przygotuje coś do zjedzenia a potem sie zobaczy... Ah, ta spontaniczność Frankiego. Ale takiego go kocham.
Kolacją okazało sie zwykłe spaghetti. No mistrzem kuchni to on nie jest, ale nie narzekajmy.
Po zjedzonej kolacji poszliśmy w kierunku sypialni. Powiedział że ma niespodzianke więc troche sie zdziwiłem. Kiedy weszliśmy do sypialni, zobaczyłem całe łóżko obsypane płatkami róż.
Uśmiechnąłem sie.
Po chwili Frank stanął obok mnie na palcach, a ja pochyliłem sie i zacząłem go całować. Obejmował mnie rękami wokół szyi. Po chwili podniosłem go, a on oplótł mnie nogami w pasie. Przeniosłem go do łóżka. Jednak nie dał mi zbyt długo dominować. Położył sie na mnie i powoli rozpinał moją koszule. Kiedy już ją rozpiął, zaczął całować moją szyje i zjeżdżał niżej. Spróbowałem usiąść, a kiedy mi sie to udało, ściągnąłem Frankowi koszulke i zacząłem majstrować przy jego pasku. W końcu zsunąłem z niego spodnie, a on po chwili zrobił to samo. Z powrotem sie na mnie położył, całując mnie. Usłyszeliśmy dźwięk telefonu, ale przez przypadek zrzuciliśmy go z szafki i troche sie roztrzaskał. Jednak nie przejeliśmy sie tym i Frank znowu zaczął mnie całować w szyje i niżej.
-Na pewno chcesz to zrobić?-spytał nagle Frank
-Tak, Frankie-odpowiedziałem po chwili milczenia
Wrócił do całowania mnie. Po chwili delikatnie zsunąłem z niego bokserki i spojrzałem w dół. Musze przyznać, ale natura nieźle go wyposażyła. Chwile później również zdjął ze mnie bokserki. Delikatnie wprawił w ruch biodra, przez co ocieraliśmy sie o siebie, co wywołało u nas jęki. Zsunął sie niżej do mojego podbrzusza , a potem jeszcze niżej. Delikatnie chwycił moją męskość, złożył pocałunek i włożył sobie do ust. Głośno jeknąłem i zobaczyłem że Frank sie uśmiechnął. Zaczął go delikatnie ssać. W końcu doszedłem. Postanowiłem mu sie odwdzięczyć. Uwolniłem sie z jego uścisku i teraz ja leżałem na nim. Bardzo powoli i delikatnie wszedłem w niego a on cicho jęknął.

-Mhhmm.. Gerard-mruknął-Nie przestawaj

Uśmiechnąłem sie i pocałowałem go, nie przestając robić mu dobrze. Pare razy jęknął wprost w moje usta. Doszliśmy w tym samym momencie. Położyłem sie obok niego.
-Kocham cie-powiedział łapiąc oddech
-Ja ciebie też, skarbie-odpowiedziałem całując go w szyje
-Kiedy to powtórzymy?-spytał
-Kiedy tylko chcesz
Przytulił sie do mnie, jeżdżąc palcami po mojej klacie. Spojrzałem na zegar. Była prawie północ, co oznacza że pieprzyliśmy sie mniej więcej 3 godziny. Wtedy poczułem, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Pierwszy raz z osobą którą kocham najbardziej na świecie i to w walentynki.
Frank ułożył sie na mnie wygodnie i zasnął.


Kiedy w końcu sie obudziłem była 11. Frankie nadal na mnie leżał, ale już raczej nie spał. Spojrzał na mnie tymi swoimi kochanymi oczami.
-Jestem głodny-stwierdził-Wstajemy?
Pozbieraliśmy swoje rzeczy z podłogi i ubraliśmy sie. Frank poszedł już do kuchni, a ja jeszcze poszedłem poprawić włosy. Istny koszmar. Nie ważne. Po chwili również wszedłem do kuchni. Frankie krzątał sie i przygotowywał kawe.
-Na co masz ochote?-spytał
-Na ciebie-odpowiedziałem z uśmiechem, przyciągając go do siebie i całując
Odwzajemnił uśmiech, a potem powiedział:
-To zrobie naleśniki
Patrzyłem jak chodzi po tej kuchni od szafki do szafki (leniwy Gerard zamiast mu pomóc to sie na niego gapi) i myślałem o wczorajszej nocy. Sprytny Frankie genialnie to zaplanował.
-A może byś tak ruszył ten zgrabny tyłek i mi pomógł?-zapytał Frank wyrywając mnie z rozmyślań
-No już już-odparłem
Kilka naleśników tak jakby spaliliśmy, ale na szczęście reszta była jadalna.
-Tak w ogóle, to twój telefon nadal leży rozjebany w pokoju-przypomniało mi sie
-Wiem, prawie stanąłem na obudowie-uśmiechnął sie-Później go naprawie
Jakąś chwile później dostałem SMS'a od Mikey'a z pytaniem kiedy wróce. Człowiek już nigdzie na noc nie może wyjść? No dobra... Nie do końca może... Odrobina prywatności. No ale faktycznie dość długo byłem u Franka.
-Za niedługo będe szedł-odparłem
Spojrzał na mnie tymi oczami smutnego dziecka. Gdybym mógł to bym z nim zamieszkał. Ale nie moge. Głupi brat. Znaczy zajebisty brat. A przecież nie będe ściągać Franka do mnie. Chociaż, czemu nie...? Nie no, Mikey by sie wkurzył.
-A kiedy napiszemy te piosenki?-spytał
-Może w przyszłym tygodniu?
Mikey zaczął atakować mnie setkami SMS'ów (psychopata jakiś) więc w końcu musiałem iść (pewnie i tak sie okaże że po prostu nie chce mu sie robić nic do jedzenia i chce wykorzystać brata).
Gdy ubierałem buty, Frank nadal patrzył tym wzrokiem smutnego dziecka.
-No nie patrz tak. Spotkamy sie jutro w szkole.
-Mógłbym cie widzieć nawet 24 godziny na dobe i nadal byłoby to za mało-uśmiechnął sie tym szatańskim uśmieszkiem
-Kiedyś zamieszkamy razem i pożałujesz tej decyzji
-Obiecujesz?
-Co obiecuje?-zgubiłem sie
-Że kiedyś zamieszkamy razem
-Frankie, obiecuje że kiedyś zamieszkamy razem-uśmiechnąłem sie-Mam nadzieje że jak najszybciej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz