czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 10

Z dedykacją dla Olki :3 ale cierpliwości :P


Nadszedł dzień naszej wigilijki. Szedłem z Mikey'em do Franka. Jak zwykle zapowiadało sie ciekawie. Z tego dnia najlepsze chyba było, rozdawanie prezentów.
-No to wpierw chciałbym dać prezent Gee-uśmiechnął sie Frank-Poszedł w strone swojego pokoju i wyszedł z niego z pieskiem na rękach.-Gee, to dla ciebie
Zatkało mnie. Pies? Frank, serio? Tego sie nie spodziewałem.
-Jezu, Frank...-nawet nie wiedziałem co powiedzieć
Podszedłem do niego i mocno przytuliłem. Odwzajemnił uścisk.
-Ja też mam dla ciebie coś wyjątkowego-uśmiechnąłem sie i poszedłem do przedpokoju po gitare.
-Gee, dziękuje-ucieszył sie-Jezu...zatkało mnie
Przytulił mnie.
-Dawno nie dostałem takiego wyjątkowego prezentu-uśmiechnął sie szeroko
Rozdaliśmy reszte prezentów, ale z tego psa ucieszyłem sie najbardziej.
-Nazwe go Frankie-zaśmiałem sie
-Frankuś-zażartował Mikey
-Nazwij go tak-uśmiechnął sie Frank
-Frankuś?-zdziwiłem sie
-Tak-zaśmiał sie
A co do tego przytulania... Nie myślcie sobie, że jestem jakimś pedałem czy coś... Po prostu lubie przytulać... Nie, to brzmi pedalsko. No, ale nie mówcie, że nie lubicie przytulać lub być przytulanym? Tak wiem, że pewnie większość chłopaków to sie nie przytula, no bo zgrywają twardzieli, no ale chyba zauważyliście, że jestem dziwny.
-Ej, a macie jakieś plany na sylwestra?-zapytał nagle Mikey
-Raczej nie-odparł Frank
Szczerze mówiąc myślałem o spędzeniu Sylwestra z Avril, ale ona pewnie i tak ma już plany. No ale sylwester z Mikey'em, Frankiem i Rayem też sie zapowiada ciekawie.
Kiecy wracałem z Mikey'em do domu on nagle odezwał sie:
-Gee, poznałem fajną dziewczyne
-Ledwo co Hayley z tobą zerwała a ty już znajdujesz inną?-zdziwiłem sie
-Też mnie to zdziwiło-stwierdził-Miło ze strony Franka, że kupił ci tego psa
-Nooo-potwierdziłam-No popatrz jaki słodziak
-Frankuś-zaśmiał sie Mikey
-No przecież to imie jest urocze-uśmiechnąłem sie
Wracając do sylwestra... Zazwyczaj spędzałem go z Mikey'em i rodzicami. Normalnie Party Hard. Mikey 2 razy był na sylwestra u kolegi. Ja gdybym miał kolegów to pewnie też bym chodził. Jezuu jestem wdzięczny, że rodzice mnie jednak zapisali do tej szkoły. Nie poznałbym Franka i Avril. Chwila, czemu wpierw wymieniłem Franka? Wiem, że to mało istotne, ale jednak powinienem Avril. Tak, jestem Gerard Way i czepiam sie prawie wszystkiego. Szczególnie rzeczy o których mówie.
-Gerard debilu!-wydarł sie Mikey
-Co?-zdziwiłem sie
-Mógłbyś czasami nie myśleć?-spytał z uśmiechem-Ja tu gadam i gadam, a ty nie słuchasz. O czym ty tak myślisz??
-O.. nie ważne-odparłem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz