Teraz będe niestety rzadziej dodawać ;__; w nagrode długi rozdział :3
Dzień przed urodzinami Frank mieszkał już u siebie. Ostatecznie kupiłem mu tą płyte Nirvany.
Frank zaprosił do siebie mnie, Ray'a i Mikey'a. Czyli to samo towarzystwo co na
wigilijce i sylwestrze. A teraz taka powtórka z rozrywki, czyli...
-Gee!!!-usłyszałem po raz 20. Znajome, nieprawdaż?
-CO ZAŚ?!-odkrzyknąłem
-Gdzie moja koszulka z Iron Maiden?!
-A skąd mam wiedzieć? Masz taki bajzel w pokoju że nic
znaleźć nie idzie!
Cud że wyszliśmy z domu. Mikey chyba 5 razy sie wracał.
"Zapomniałem telefonu", "Nie wyłączyłem prostownicy" i tak dalej. Czasami miałem ochote mu po
prostu przywalić. Ale on by mi oddał. Ah, ta braterska miłość. W końcu
dotarliśmy do domu Franka (po kilku postojach, bo Mikey miał same problemy
"But mi sie rozwiązał" , "Noga mnie boli, zatrzymajmy sie na
chwile"). O dziwo, ja i Mikey spóźniliśmy sie niewiele. Znowu trzeba było czekać
na Ray'a. Jak potem stwierdził, lubi robić wielkie wejścia.
Zanim wszyscy daliśmy Frankowi prezenty, stała sie rzecz
dość niespodziewana. Ktoś zapukał do drzwi i jak sie okazało byli to jego
rodzice. Przyszli tylko na chwile. Dali Frankowi czekolade, złożyli
najserdeczniejsze życzenia i poszli. No ale zawsze coś. Widziałem tą radość w
oczach Franka. Mikey kupił mu kostki do gitary, a Ray koszulke z Bullet For My
Valentine. Na końcu oczywiście prezent ode mnie. Oczywiście jego reakcja bardzo
mi sie spodobała. Radość a po chwili mocny uścisk.
Tym razem obyło sie bez drobnych wpadek (nikt nie rozlał
picia). Ogólnie czas jak zwykle fajnie zleciał (no kto by sie spodziewał?).
Po skończonej imprezce zaproponowałem Frankowi pomoc w
ogarnięciu tego bajzlu. Mikey i Ray poszli a my wzięliśmy sie za sprzątanie.
-Dziękuje za płyte-podziękował
-Nie ma za co-odpowiedziałem i złożyłem na jego ustach
delikatny pocałunek
-Gee... Mam życzenie-uśmiechnął sie swoim szatańskim
uśmieszkiem-Zostaniesz u mnie na noc?
Zastanówmy sie, czy Gerard mógł mu odmówić? Oczywiście, że
nie. Nie mogłem i nie chciałem mu odmawiać.
Po ogarnięciu domu, poszliśmy do jego sypialni. Siedzieliśmy
na łóżku i mówiliśmy o dzisiejszej sytuacji z rodzicami. W pewnym momencie
zapadła cisza. Pochyliłem sie nad Frankiem i delikatnie go pocałowałem. On od
razu odwzajemnił pocałunek. Objął mnie rękami wokół szyi a ja jego w pasie. Po
chwili wsunął swoje chłodne ręce pod moją koszulke. Przeszedł mnie przyjemny
dreszcz. Nasze pocałunki stawały sie coraz bardziej namiętne. Ale coś nam
przerwało. Dźwięk telefonu Franka.
Przeprosił i odebrał. Jak sie potem okazało był to Ray,
który zapomniał portfela, więc zadzwonił do Franka aby mu powiedzieć że jutro
po niego przyjdzie. Po zakończeniu rozmowy Frankie położył sie do łóżka, a ja
obok niego.
-Wyobrażałeś sobie jak to będzie w przyszłości?-spytał
-To znaczy?
-Co z nami będzie. No bo nie wiadomo jak zareagują rodzice,
ślubu pewnie też nie weźmiemy, dzieci nie będziemy mieli... Będziemy wieczną
parą
Uśmiechnąłem sie.
-Dla mnie możemy być wieczną parą, ważne że jesteśmy
razem-pocałowałem go-Chciałbyś mieć dzieci? No błagam, są nieznośne
-A idź! Dzieci są słodkie.
Potem Frank ułożył sie do snu i kilka minut później zasnął
Rano znowu obudziłem sie przytrzaśnięty przez Franka. Jak on
to robi? Nawet jak sie położy na drugim końcu łóżka to i tak znajdzie sie na
mnie. Przekręcił lekko głowe i jego włosy zaczęły mnie łaskotać po twarzy. Zacząłem
sie bawić jego włosami. Chciałem wstać, ale nie chciałem żeby Frankie sie
obudził. A jak na razie spał jak zabity. I tak słodko wyglądał. W końcu po pół
godzinie obudził sie, ale nadal sie ode mnie nie odkleił. Nie żeby to nie było
fajne...
-Frank... Musze wrócić do domu. I po drodze zrobić zakupy.
Mikey mi zdechnie z głodu-odezwałem sie
-Pójde z tobą-uśmiechnął sie
-Spoko, ale czy mógłbyś już ze mnie zejść? Wbijasz mi sie w
brzuch
Podniósł sie z uśmiechem.
W sklepie trafiliśmy na Avril.
-Hejka-przywitała nas
-Hej-uśmiechnąłem sie
-Gee, co masz kupić?-wtrącił Frank
Wyciągnąłem z kieszeni liste którą przygotował mi Mikey.
Wybredne stworzenie.
Standardowo płatki z jednorożcami (musiałem debilnie
wyglądać stojąc z nimi w kolejce), mleko, masa batoników (oczywiście połowa z
jakimiś jednorożcami), i kilka jakiś innych rzeczy (na szczęście bez
jednorożców). A właśnie, drugą wielką miłością Mikey'a po jednorożcach są
tostery. Poważnie. Jak kiedyś zepsułem toster to mało mnie z domu nie wywalił.
A to ja jestem dziwny. Chwila, znowu pierdole nie na temat.
Frank pomógł mi z tymi zakupami (oczywiście Mikey
najbardziej ucieszył sie z płatków, bo w środku były jakieś figurki
jednorożców... Trzeba mu kiedyś wyjaśnić że jednorożce nie istnieją... Ale to
kiedyś).
Kiedy Frank poszedł, razem z Mikey'em zaczęliśmy oglądać
film.
-Ej, Gerard-zaczął-Jak myślisz, miałbym jakieś szanse u
Avril?
Chwilowo mnie zatkało. Mój młodszy brat, chce startować do
mojej byłej... Śmieszna sytuacja.
-Nie wiem... Nie znam sie na dziewczynach-odparłem-Ale moge
z nią pogadać o tobie-uśmiechnąłem sie
-Lepiej nie-odwzajemnił uśmiech
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz