Rozdział z dedykacją dla Olki, która mi nie daje spokoju :P
Następnego dnia, postanowiłem posłuchać Franka i zaprosić
Avril na spacer. Na przerwie kiedy siedziałem sam, podeszła Avril, więc
wykorzystałem okazje.
-Avril... Chciałabyś może pójść ze mną na spacer?
Nie komentuje tego, że to zabrzmiało chujowo.
-Jasne-uśmiechnęła sie
Ta dziewczyna jest naprawde wyjątkowa. Ja pewnie bym sie nie
zgodził.
W każdym razie po lekcjach poszliśmy do parku. Musze
przyznać, że dawno sie tak nie stresowałem.
-Avril... Chciałem ci powiedzieć, że jesteś naprawde
wyjątkową dziewczyną i chciałem ci coś wyznać...-zacząłem, ale Avril zamknęła mi usta delikatnym pocałunkiem.
Odwzajemniłem pocałunek.
-Gee, ja czuje to samo-powiedziała w końcu
Odprowadziłem ją do domu.
-Dziękuje za szczerość-uśmiechnęła sie i na pożegnanie
pocałowała
Jak najszybciej wróciłem do domu.
-Mikey!!!!-krzyknąłem od razu
-Co sie stało?-spytał z kuchni
Szybko przeszedłem do kuchni.
-Chodze z Avril-powiedziałem, sam nadal nie mogąc w to
uwierzyć
-A nie mówiłem!-uśmiechnął sie-Jestem z ciebie dumny
Aż mnie przytulił z tego szczęścia. W sumie to ciesze sie,
że długo nie załamywał sie Hayley. Powiedziałem mu, żeby nadal żył swoim życiem
i nie obawiał sie nadal iść przez ten świat. Wiem, brednie jakiegoś ćpuna, ale
pomogło.
-A tak w ogóle-zaczął Mikey-To ten Frank jest fajny
-Wiem-uśmiechnąłem sie-To on mnie namówił do rozmowy z Avril
-I widze, że zaraża cie poczuciem humoru-stwierdził
-Ale to dobrze
I tak minął cały wrzesień, październik i listopad. Nawet nie
zauważyłem, kiedy to zleciało. No ale w każdym razie był grudzień i trzeba było
robić wszystkie przygotowywania do świąt.
Z Avril układało mi sie bardzo dobrze. Zakumplowałem sie z
Rayem. Michael przestał mi uprzykrzać
życie. Frank stał sie moim najlepszym przyjacielem. Magia świąt.
Pewnego dnia, podczas drogi powrotnej do domu z Frankiem
gadaliśmy o naprawde wielkich głupotach.
-Gee, co ty na to, żeby zorganizować taką mini wigilie, ja,
ty, Mikey i Ray?
-Jasne, czemu nie-uśmiechnąłem sie
-A co chciałbyś dostać?
-Tak w sumie, to zawsze marzyłem o psie, ale mama nigdy nie
chciała kupić-odparłem-a ty?
-Ja? Ja to chyba bym tą gitare chciał-uśmiechnął sie
Święta były coraz bliżej. A ja postanowiłem kupić Frankowi
tą gitare. Tak po prostu. Marzy o niej od dawna, no a jest moim przyjacielem to
czemu nie?
No i jeszcze musze wykombinować co kupić Avril... i
Mikey'owi. Nie ważne...
Dni mijały coraz szybciej. Kupiłem Frankowi najlepszą gitare
jaką udało mi sie znaleźć, Avril kupiłem naszyjnik, Mikey'owi koszulke z Iron Maiden no i Rayowi
kupiłem kostki do gitary. Zbankrutuje.
Ustaliliśmy, że ta nasza wigilijka odbędzie sie dzień przed
prawdziwą wigilią w domu Franka.
W ostatni dzień kiedy szliśmy do szkoły, przeszedłem sie z
Avril na spacer, żeby jej dać ten naszyjnik.
-Avril?-zacząłem-Skoro są święta, to postanowiłem, że ci coś
dam
Spojrzała na mnie zdziwiona i zaciekawiona. Wyciągnąłem
pudełeczko i jej podałem.
-Jejku, jest śliczny-zachwyciła sie i delikatnie mnie
pocałowała-Ja też mam coś dla ciebie.
Wyciągnęła z torebki reklamówke. W środku była koszulka z
Mansonem.
-Zauważyłam, że takiej jeszcze nie masz-uśmiechnęła sie
Pocałowałem ją namiętnie.
-Kocham cie-powiedziałem
-Wiem, ja ciebie też-przytuliła sie do mnie mocno
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz