poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 18

Prawie 1000 wyświetleń :O kiedy zakładałam tego bloga nie sądziłam że do tylu dojdzie xd
Obawiam sie że z opowiadania wychodzi telenowela, więc myśle że pojawi sie jeszcze kilka rozdziałów i zakończe tą historie...



Następnego dnia poszedłem odwiedzić rodziców. Nadal miałem klucze, więc otworzyłem sobie drzwi i wślizgnąłem sie do środka. Trafiłem w środek kłótni.
-Cześć!-przywitałem sie
Nie zwrócili na mnie uwagi. Poszedłem do salonu bo tam sie kłócili.
-To wszystko twoja wina!-krzyknął tata
Mama próbowała sie bronić.
Głośno odchrząknąłem, żeby wreszcie zwrócili na mnie uwage. Popatrzyli w moim kierunku.
-O, przyszedł, może on wszystko opowie-stwierdził tata
Otworzyłem szeroko oczy. O co im tym razem chodzi??
-Co mam opowiedzieć?-zdziwiłem sie
Mama wytarła łzy a po chwili powiedziała:
-Twój ojciec, widział cie z jakimś chłopakiem i uznał że coś was łączy, a ja mu próbuje wyjaśnić, że to tylko przyjaciel.
Stałem jak wryty. Co miałem zrobić? Wyznać im prawde?
-Ale mamo....-zacząłem a oni znowu spojrzeli w moim kierunku-Mnie z nim coś łączy....
Mama szybko usiadła na kanape, a tata złapał sie za głowe.
-Miałem racje!! Widzisz jak ty go wychowałaś??-krzyknął tata
-Mogłeś być częściej w domu, a nie szlajałeś sie po mieście chodząc od baru do baru!!
-Sugerujesz, że to moja wina, że nasz syn jest dziwny??
-Przepraszam, ale ja to wszystko słysze-wtrąciłem sie
Znowu spojrzeli w moją strone.
-Chce rozwodu-powiedział ojciec
-Rozwód? Nie ma sprawy-odparła mama
-Co?!-krzyknąłem-Zdajecie sobie sprawe z tego co robicie? Chcecie sie rozwieść dlatego że jestem inny?? Wiecie jak bardzo zranicie Mikey'a??
-Gerard... To nie tak-zaczęła sie tłumaczyć mama-Nie chodzi o to że jesteś inny...
-Ale jest inny!-wtrącił sie tata
Mama zdawała sie tego nie słyszeć i kontynuowała:
-Już od dawna nie jesteśmy szczęśliwi, a ta sytuacja... tylko pogorszyła sprawe
Wyszedłem zatrzaskując za sobą drzwi. Poszedłem w strone sklepu. W takich sytuacjach pomaga mi tylko czekolada. Gdy wszedłem do sklepu, zobaczyłem jakiegoś chłopaka który próbował coś ściągnąć z najwyższej półki. Frankie.
-Pomóc?-spytałem
Odwrócił sie i uśmiechnął, a ja podałem mu jogurt o który tak walczył.
-Dzięki-odparł-Co kupujesz?
-Czekolade-powiedziałem rozglądając sie za moją ulubioną
-Coś sie stało? Jesteś taki...-zaczął
-Rodzice chcą wziąć rozwód, między innymi przez to że jestem inny-odpowiedziałem
-Przykro mi-zasmucił sie
Wyszliśmy ze sklepu.
-Jak myślisz, mówić o tym Mikey'owi?
-Może na razie nie... Zobaczymy co z tego wyjdzie-stwierdził

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz