Obawiam sie że z opowiadania wychodzi telenowela, więc myśle że pojawi sie jeszcze kilka rozdziałów i zakończe tą historie...
Następnego dnia poszedłem odwiedzić rodziców. Nadal miałem
klucze, więc otworzyłem sobie drzwi i wślizgnąłem sie do środka. Trafiłem w
środek kłótni.
-Cześć!-przywitałem sie
Nie zwrócili na mnie uwagi. Poszedłem do salonu bo tam sie
kłócili.
-To wszystko twoja wina!-krzyknął tata
Mama próbowała sie bronić.
Głośno odchrząknąłem, żeby wreszcie zwrócili na mnie uwage.
Popatrzyli w moim kierunku.
-O, przyszedł, może on wszystko opowie-stwierdził tata
Otworzyłem szeroko oczy. O co im tym razem chodzi??
-Co mam opowiedzieć?-zdziwiłem sie
Mama wytarła łzy a po chwili powiedziała:
-Twój ojciec, widział cie z jakimś chłopakiem i uznał że coś
was łączy, a ja mu próbuje wyjaśnić, że to tylko przyjaciel.
Stałem jak wryty. Co miałem zrobić? Wyznać im prawde?
-Ale mamo....-zacząłem a oni znowu spojrzeli w moim
kierunku-Mnie z nim coś łączy....
Mama szybko usiadła na kanape, a tata złapał sie za głowe.
-Miałem racje!! Widzisz jak ty go wychowałaś??-krzyknął tata
-Mogłeś być częściej w domu, a nie szlajałeś sie po mieście
chodząc od baru do baru!!
-Sugerujesz, że to moja wina, że nasz syn jest dziwny??
-Przepraszam, ale ja to wszystko słysze-wtrąciłem sie
Znowu spojrzeli w moją strone.
-Chce rozwodu-powiedział ojciec
-Rozwód? Nie ma sprawy-odparła mama
-Co?!-krzyknąłem-Zdajecie sobie sprawe z tego co robicie? Chcecie
sie rozwieść dlatego że jestem inny?? Wiecie jak bardzo zranicie Mikey'a??
-Gerard... To nie tak-zaczęła sie tłumaczyć mama-Nie chodzi
o to że jesteś inny...
-Ale jest inny!-wtrącił sie tata
Mama zdawała sie tego nie słyszeć i kontynuowała:
-Już od dawna nie jesteśmy szczęśliwi, a ta sytuacja...
tylko pogorszyła sprawe
Wyszedłem zatrzaskując za sobą drzwi. Poszedłem w strone
sklepu. W takich sytuacjach pomaga mi tylko czekolada. Gdy wszedłem do sklepu,
zobaczyłem jakiegoś chłopaka który próbował coś ściągnąć z najwyższej półki.
Frankie.
-Pomóc?-spytałem
Odwrócił sie i uśmiechnął, a ja podałem mu jogurt o który
tak walczył.
-Dzięki-odparł-Co kupujesz?
-Czekolade-powiedziałem rozglądając sie za moją ulubioną
-Coś sie stało? Jesteś taki...-zaczął
-Rodzice chcą wziąć rozwód, między innymi przez to że jestem
inny-odpowiedziałem
-Przykro mi-zasmucił sie
Wyszliśmy ze sklepu.
-Jak myślisz, mówić o tym Mikey'owi?
-Może na razie nie... Zobaczymy co z tego wyjdzie-stwierdził
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz