Ponad 850 wyświetleń :O dziękuje wszystkim ;D
Zaczęły się ferie. Nareszcie. W czwartek miały być
walentynki. Kolejne święto którego nienawidziłem. Gdziekolwiek by sie nie
poszło byli jacyś zakochani, a ja raczej nie miałem z kim spędzać tego święta.
Do teraz. Mikey zaprosił Franka do nas na obiad. Mikey nie miał z kim spędzać
Walentynek więc pewnie stąd ten pomysł. Ale Frankowi sie to spodobało.
Będąc w moim pokoju czułem obiad gotowany przez Mikey'a.
Poszedłem do kuchni zobaczyć jak mu idzie.
-Pomógłbyś?-zapytał
-Jasne. A w ogóle to co gotujesz?
-Ryż z kurczakiem i warzywami i chciałbym jeszcze jakieś
ciasto
-Może czekoladowe-zaproponowałem
-Ok, zająłbyś sie tym ciastem?
Przytaknąłem głową i wziąłem sie za przygotowywanie
potrzebnych rzeczy.
Usłyszałem pukanie do drzwi. W drzwiach stał jak zwykle
uśmiechnięty Frankie. Jestem największym szczęściarzem na świecie. Wszedł do
środka, a kiedy ściągnął kurtke delikatnie go pocałowałem.
Po chwili weszliśmy do kuchni.
-Hej Mikey-przywitał sie Frank-Ale ładnie pachnie
Po około 10 minutach siedliśmy do stołu. Jak zwykle
powygłupialiśmy sie, pogadaliśmy o różnych rzeczach.
Wieczorem odprowadziłem Franka do domu.
-Wspaniałe Walentynki-stwierdził z uśmiechem
-Wyjątkowe-odwzajemniłem uśmiech
-Gee...?-zaczął-Moge ci zdradzić moją tajemnice, o której
nie wie nikt, a bardzo mnie to dręczy?
-Jasne-zachęciłem go
-Moi rodzice są alkoholikami.... Wyprowadziłem sie od nich,
bo i tak w ogóle sie mną nie przejmowali. Większość pieniędzy dostaje od babci
i od reszty rodziny. Mama zazwyczaj szlajała sie, nie wiadomo gdzie, a tata
traktował mnie jak śmiecia. Byłem kompletnie sam. Na szczęście w szkole
trafiłem na Ray'a który mnie akceptował, ale nie zdradzałem mu tego. Bałem sie
że zacznie mnie traktować inaczej. Teraz prawie w ogóle ich nie widuje.
Odwiedzam ich tylko raz na jakiś czas, ale oni i tak nie zwracają na mnie
uwagi.
Patrzyłem na niego z powagą. A ja myślałem że to moi rodzice
są okropni.
Chyba jeszcze nigdy nie widziałem takiego smutnego Franka.
Mocno go przytuliłem.
-I gdybym im powiedział że jestem z tobą, to tym bardziej by
sie do mnie nie odzywali i na pewno by tego nie zaakceptowali. Ostatnio
próbowałem z nimi o tym porozmawiać. Powiedzieli mi jasno, że jeżeli mam kogoś
przyprowadzać do domu to ma to być dziewczyna, z którą w przyszłości moge mieć
dzieci. -dokończył
Mocno przytulał swoją twarz do mojej klaty. Po chwili
poczułem coś mokrego na koszulce. On płakał.
Odsunąłem go delikatnie od siebie i ręką starłem łzy.
-Będzie dobrze Frankie-powiedziałem-Coś wymyślimy żeby mnie
zaakceptowali, a ciebie traktowali normalnie, a nie jak śmiecia.
Delikatnie sie uśmiechnął.
-Dziękuje-podziękował, a ja znowu mocno go przytuliłem
Nie chciałem żeby czuł, że jest sam. Bo nie jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz